
Gdy emocje stają się bronią
„Tato, możesz mi wysłać 600 zł? Zaraz oddam, tylko teraz nie mogę zadzwonić.” Jedno słowo w SMS-ie: „mamo” czy „tato” wystarczy, żeby uruchomić w nas chęć natychmiastowego działania. A oszuści idą jeszcze dalej. Często w wiadomościach, które wyglądają, jakby napisało je nasze dziecko, jest jeszcze jeden wyraz: „pomocy”.
Cyberprzestępcy coraz częściej uderzają tam, gdzie “lokujemy” najwięcej emocji – w relacje z bliskimi. Najbardziej krytycznym okresem w roku stają się wakacje. Dzieci są na koloniach, obozach, wyjeżdżają do dziadków. Kontakt z rodzicami ogranicza się wtedy często do wymieniania wiadomości SMS czy sporadycznych telefonów. Czujność maleje, kontrola też.
I wtedy wkraczają cyberprzestępcy. Zamiast phishingu z logotypem banku czy firmy kurierskiej, pojawia się „wiadomość od dziecka”. Zamiast podejrzanej strony – SMS z prośbą o pomoc. To nie przypadek. To precyzyjnie sporządzony plan i powtarzalny już schemat. Ale nadal bardzo niebezpieczny. I – niestety – skuteczny.
Scenariusz pełen troski: „Mamo, to mój nowy numer”
Najczęściej zaczyna się niewinnie. SMS z nieznanego numeru lub wiadomość na komunikatorze:
„Cześć mamo, zgubiłem telefon. To mój nowy numer. Potrzebuję pomocy…”
Chwilę później – prośba o szybki przelew lub kod BLIK.
„Tato, możesz mi wysłać 600 zł? Zaraz oddam, tylko teraz nie mogę zadzwonić.”
Wiadomość wygląda jak pisana w pośpiechu, bywa pozbawiona polskich znaków, zawiera emocjonalny kontekst. Ale na takie szczegóły często nie zwracamy już uwagi, bo wiadomości od dziecka traktujemy priorytetowo, a nie podejrzliwie.
Oszuści dobrze wiedzą, że wakacyjny brak kontaktu z dziećmi czy bliskimi nie budzi podejrzeń – a ich fikcyjna wiadomość wygląda wiarygodnie.
Nowoczesne formy: podszywanie się pod głos i tożsamość
W nowszych wariantach pojawiają się także rozmowy – rzekomo prowadzone przez dziecko, wnuka lub bliską osobę – z dramatycznym tonem, płaczliwym głosem i historią, która ma nas wytrącić z równowagi:
„Miałam wypadek, potrzebuję pieniędzy”
Te proste komunikaty działają skutecznie, bo uderzają w emocje.
Media społecznościowe: prośby o szybki przelew
Inny schemat, wciąż skuteczny, to przejęcie konta w mediach społecznościowych. Oszust wysyła do znajomych krótką wiadomość:
„Cześć, pilnie potrzebuję 200 zł. Oddam jutro. Możesz wysłać BLIKa?”
W czasie wakacji, gdy zajęci innymi aktywnościami stajemy się mniej uważni, a chęć niesienia pomocy rośnie – ta pułapka działa wyjątkowo dobrze.
Dlaczego to działa? Bo człowiek reaguje emocjonalnie.
Ludzie nie są odporni na stres, troskę, pośpiech. A właśnie te trzy elementy grają kluczową rolę w wakacyjnych oszustwach emocjonalnych:
- Brak kontaktu z bliskimi wywołuje niepokój – szczególnie gdy dzieci są daleko.
- Wakacyjne rozproszenie sprawia, że działa się szybciej, często bez analizy sytuacji.
- Potrzeba reagowania na sygnał „pomocy” może chwilowo wyłączyć logiczne myślenie.
Wakacyjna cyberhigiena – proste zasady, o których warto pamiętać.
- Każdą prośbę o pieniądze należy zweryfikować – nawet jeśli wiadomość sprawia wrażenie osobistej. Zaleca się skontaktowanie z nadawcą za pomocą znanego numeru telefonu lub innego, sprawdzonego kanału komunikacji.
- Nie należy działać impulsywnie. W sytuacjach presji emocjonalnej łatwo o błędne decyzje, co często wykorzystują oszuści.
- Dobrym rozwiązaniem jest wcześniejsze ustalenie z rodziną tzw. „hasła bezpieczeństwa” – pozwala ono szybko rozpoznać autentyczność wiadomości w sytuacjach kryzysowych.
- Do każdej nietypowej wiadomości należy podchodzić z ostrożnością. Zmiana numeru, pilna prośba o kod BLIK, brak możliwości rozmowy – to sygnały ostrzegawcze.
- Wszelkie podejrzane wiadomości warto zgłaszać do zespołu CERT Polska.
Więcej możesz dowiedzieć się na stronie www.bezpiecznydzien.pl.
Dofinansowano ze środków UE.
