
5 pytań o… wirtualną rzeczywistość w edukacji
Czy program komputerowy i para gogli mogą odmienić nasz sposób postrzegania świata? Okazuje się, że tak! W kolejnym wywiadzie z cyklu „5 pytań o…” rozmawiamy o wirtualnej rzeczywistości, która coraz częściej wspomaga naukę i gwarantuje nowe doświadczenia. Przekonajcie się sami!
Wstęp
Współczesny świat wymaga zmian w metodach i formach nauczania. Oferuje je technologia wirtualnej rzeczywistości (ang. virtual reality, VR), którą, jak się okazuje, można skutecznie adaptować w procesie edukacyjnym. Jak to robić? Do jakich uczniów kierować takie zajęcia, o czym pamiętać? Zapytaliśmy o to Martę Witkowską, ekspertkę ds. edukacji cyfrowej w NASK, autorkę nowej broszury „Bezpiecznie w wirtualnej rzeczywistości”.
Wywiad
Zacznijmy od początku. Czym jest wirtualna rzeczywistość, skąd się wywodzi ta technologia?
Marta Witkowska: To nic innego, jak symulacja, która pozwala nam – z roku na rok coraz doskonalej – doświadczać trójwymiarowego świata w zanurzeniu, czyli w odcięciu od bodźców płynących z materialnego otoczenia. Widzimy, słyszymy, dotykamy i wchodzimy w interakcje z tym, co jest wygenerowane komputerowo. Choć oczywiście możemy się tam spotkać również np. z awatarem kolegi z ławki! Nie bez powodu używam określenia świat materialny – a nie realny, rzeczywisty – w opozycji do świata wirtualnego. To, co przeżywamy, czego doświadczamy, jest dla nas jak najbardziej realne – tak doświadczenie symulacji odbierają nasze zmysły. Ekscytacja, strach, przyjemność czy smutek, jakie przeżywamy w VR, są równie prawdziwe jak w codziennym, realnym życiu. Zawroty głowy podczas wirtualnej wizyty na stacji kosmicznej czy ucisk w żołądku przed skokiem nad przepaścią również. Dziś do takich podróży potrzebujemy gogli i kontrolerów, ale być może w przyszłości „wejście” w wirtualny świat będzie prostsze.
Druga część pytania jest bardziej skomplikowana i myślę, że trochę filozoficzna – wydaje mi się, że zawsze pragnęliśmy odtwarzać, naśladować, udoskonalać i kontrolować to, czego doświadczamy w naszym świecie. Wirtualna rzeczywistość wydaje się konstruktem idealnym: oto świat, który nagnie się zawsze do naszej woli, a i my będziemy w nim doskonalsi, z możliwościami niedostępnymi w materialnym świecie. Zapomnieliśmy trochę przy okazji, że w jakiekolwiek miejsce się nie udamy, pozostaniemy sobą 🙂 Nasze ciało, zmysły, emocje na szczęście przypominają nam o tym za każdym razem. A przy okazji eksperymentów z VR-em wiele możemy doświadczyć – chociażby tego, jak niezwykle elastyczny jest nasz mózg.
Można powiedzieć – choć nieco z przymrużeniem oka – że nasza droga do VR-u rozpoczęła się, kiedy powstał pierwszy rysunek pozwalający przeżyć oglądającemu złudzenie głębi. Ale o tym więcej w broszurze „Bezpiecznie w wirtualnej rzeczywistości”. Bardzo zachęcam do przyjrzenia się powstawaniu VR-u bliżej – to fascynująca historia.
Świat i technologie zmieniają się bardzo szybko, nierzadko trudno nam nadążyć za nowymi rozwiązaniami, nie zawsze wiemy od razu, czy są bezpieczne. Czy mamy się czego obawiać w przypadku wirtualnej rzeczywistości?
MW: Chyba tak jest zazwyczaj, że nieco obawiamy się czegoś, czego nie znamy, co nie jest jeszcze dobrze rozpoznane – a przynajmniej mamy do tego ograniczone zaufanie. Myślę, że w przypadku przenoszenia nowinek technologicznych na grunt edukacji, do kontaktu z dziećmi, nastolatkami, to akurat całkiem dobre założenie. Takie podejście wzmaga naszą czujność i skłania do gruntownego przygotowania się do takiego eksperymentu.
Na pewno warto pamiętać o tym, że VR to nie tylko jeszcze bardziej angażująca rozrywka czy możliwość zobaczenia ciekawych miejsc, które na co dzień są dla nas niedostępne. To też duża intensywność przeżyć i bardzo sugestywny przekaz. Również potencjał wpływania na zmianę postaw i przekonań pod wpływem cech i charakterystyki awatara, w którego wcielamy się w symulacji. Można powiedzieć, że wirtualna rzeczywistość jest jak nóż, którym przekroimy bułkę, ale równie dobrze możemy się nim skaleczyć. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób skorzystamy z tej technologii. Edukacyjnie – zapewni niezwykłe i niezapomniane doświadczenia, w grach stworzy fantastyczny, nieosiągalny dotąd poziom rozrywki. Ale pamiętajmy, że za pomocą VR w równie sugestywny sposób można przemycać szkodliwe treści czy nakłaniać do ryzykownych zachowań.
Drugą ważną kwestią jest cyfrowa higiena. Już bez technologii VR młodzi mają z nią problem. Dorośli również. O tym aspekcie nie możemy zapominać, tym bardziej, że ekscytacja, jaka pojawia się podczas korzystania z VR, łatwo odwraca uwagę od upływającego czasu.
Nie zostawiamy dzieci samych z technologią wirtualnej rzeczywistości – rozmawiajmy o ryzykach, zagrożeniach, interesujmy się, do czego ją wykorzystują.
Na naszych oczach VR znajduje wiele zastosowań, np. pomaga przyszłym lekarzom doskonalić swoje umiejętności w wirtualnych salach operacyjnych. Jak ją włączać do pracy z uczniami? Jakie doświadczenia może nam zaoferować?
MW: Trudno wymienić je wszystkie. To przede wszystkim przekraczanie murów szkoły i możliwość wspólnego udania się i realnego doświadczenia wielu światów – przeszłych i przyszłych, bycia świadkiem historycznych wydarzeń. Dodatkowo – bezpieczne eksperymentowanie z możliwością nieskończonych powtórzeń, okazja do rozłożenia ludzkiego ciała i przyjrzenia się, jak funkcjonują poszczególne układy. W VR można stworzyć również bezpieczne środowisko wspierające rozwój umiejętności społecznych czy pomóc uczniom po prostu się wyciszyć.
Wirtualna rzeczywistość zmienia sposób uczenia, ponieważ oferuje możliwość zanurzenia zmysłów, działania intuicyjnego, tak jak uczą się małe dzieci – poprzez doświadczanie świata. Dzieci są zaangażowane, pełne entuzjazmu i samodzielne. Nic bardziej nie sprzyja procesowi uczenia się.
Wirtualna rzeczywistość zmieni zatem polską szkołę! Czy można ją wykorzystywać podczas zajęć na każdym etapie edukacyjnym? Czy są jakieś przeciwskazania?
MW: Przede wszystkim nie powinno się wprowadzać zajęć z wykorzystaniem VR-u na każdym etapie edukacyjnym. Ta technologia zdecydowanie nie jest przeznaczona dla małych dzieci. Zarówno badacze, jak i producenci sprzętu VR-owego stawiają granicę na 12–13 roku życia. Badania pokazują, że im młodsze dziecko, tym większe ryzyko uznania doświadczeń wirtualnych za rzeczywiste, pochodzące z materialnego świata. To zjawisko zostało nazwane efektem make-believe, pochodzącym od określenia zabaw dzieci, w których naśladują one rzeczywistość. Wszyscy rodzice i nauczyciele doskonale znają ten świat – przeżywane poważnie wyimaginowane przyjęcia dla lalek z herbatą i babkami z piasku czy wiara w prawdziwość bohaterów bajek. To naturalny etap rozwojowy, dzieci powinny go przejść w swoim umyśle i przy użyciu wyobraźni po to, aby umieć postawić tę granicę. Nie powinno się to odbywać przy udziale technologii, która tak doskonale tworzy inną rzeczywistość, że nie można już rozróżnić symulacji od materialnego doświadczenia. Oczywiście nastolatki i dorośli już sobie z tym radzą. W tym momencie zaczynam się zastanawiać, czy przy tak szybkim rozwoju technologicznym my, dorośli, nie przestaniemy w pewnym momencie dostrzegać tej różnicy – ale to jest już temat na inną rozmowę.
Zwróćmy szczególną uwagę na uczniów, którzy mogą być wrażliwi na bodźce świetlne, np. dzieci chorujące na epilepsję. Przed wykorzystaniem VR-u w klasie porozmawiajmy z rodzicami, dopytajmy o ewentualne przeciwskazania.
Pamiętajmy też o prozaicznych rzeczach: nawet najlepsze gogle ważą swoje, a wzrok męczy się podczas dłuższych sesji podobnie jak w przypadku korzystania z jakiegokolwiek innego urządzenia cyfrowego. Niewielu użytkowników, nawet bardzo często korzystających z wirtualnej rzeczywistości i dobrze z nią obeznanych, spędza w niej jednorazowo więcej niż godzinę. W klasie ograniczmy się do krótkich kilku-, kilkunastominutowych sesji.
O czym muszą pamiętać nauczyciele, którzy organizują lekcje z wirtualną rzeczywistością?
MW: Pamiętajmy, że niezależnie od wieku emocje towarzyszące doświadczeniu VR-owemu mogą być bardzo intensywne (wyobraźmy sobie bliskie spotkanie trzeciego stopnia z tarantulą). Gwarantuję, że można się po nim długo nie otrząsnąć. Zależność jest tu prosta – może to symulacja, ale wrażenia, emocje, reakcje ciała są jak najbardziej prawdziwe. Proponując uczniom zajęcia z VR-em, wybierajmy aplikacje i treści, które nie narażą ich na tak silne emocje – unikajmy np. symulacji kolejek górskich, pamiętajmy, że oglądanie widoku ze szczytu góry nie jest przyjemnym przeżyciem dla osoby cierpiącej na lęk wysokości. Przypominajmy dzieciom, że w każdej chwili mogą zdjąć gogle, jeśli poczują się niekomfortowo.
Konieczne jest też zapewnienie fizycznego bezpieczeństwa. Uczeń w goglach to uczeń, który w żaden sposób nie kontroluje swojego otoczenia. Nie widzi, że przed nim jest ławka, ściana, otwarte okno lub inne dziecko. W połączeniu z ekscytacją towarzyszącą eksploracji nowego świata, co często wymaga po prostu poruszania się, może się zrobić niebezpiecznie. Zanim wejdziemy w wirtualną rzeczywistość, zabezpieczmy tę materialną tak, aby nie zrobić sobie krzywdy.
A na sam koniec – warto poznawać świat za pomocą VR-u, ale jeśli za szkolnym oknem mamy park lub las, to załóżmy płaszcze i wybierzmy się na jak najbardziej materialną wycieczkę, porozmawiajmy przy okazji o wszystkich ważnych i nieważnych sprawach, które przyjdą nam do głowy. Technologia jest ważna, ale nie najważniejsza.
Dziękujemy za rozmowę!
